Wojciech Trojanowski to postać niezwykle
ciekawa, o wyjątkowo bogatym życiorysie; przedwojenny dziennikarz, żołnierz,
więzień. Po wojnie zaś pracownik BBC, RWE. Jeden z najbardziej inwigilowanych
przez UB/SB polski sprawozdawca sportowy, zatrudniony w monachijskiej
rozgłośni.
Urodził się 25 września 1904 r. w Krakowie. Pochodził z rodziny
inteligenckiej, jego ojciec był profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Trojanowski ukończył Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Warszawie, następnie
studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. W roku 1920
walczył z bolszewikami; osiem lat później debiutował na łamach dziennika
sportowego „Stadion”; w tym samym roku jako lekkoatleta startował w Igrzyskach
Olimpijskich w Amsterdamie; w kolejnych latach związany był z „Przeglądem
Sportowym” oraz z Polskim Radiem. W 1939 r. uczestniczył w kampanii
wrześniowej, broniąc stolicy przed hitlerowcami, następnie trafił do
niemieckiego obozu, gdzie doczekał wyzwolenia po zakończeniu II wojny
światowej; po 1945 r. pozostał na emigracji, gdzie przez kilka lat związany był
z radiem BBC, następnie przez wiele lat pracował w Radiu Wolna Europa.
To właśnie praca w RWE w Monachium spowodowała, że dziennikarzem
zainteresowały się peerelowskie służby specjalne. Został oskarżony o
prowadzenie „antypaństwowej” działalności na antenie radia i wpisano go w
poczet wrogów władzy „ludowej”. W związku z tym przez wiele lat był
rozpracowywany przez Urząd Bezpieczeństwa (następnie Służbę Bezpieczeństwa) w
ramach operacji o krypt. „Konfident” oraz „Speaker” (szerzej na ten temat w:
„Na Poważnie”, nr 3–4, 2012 r.).
Fałszywe oskarżenie
Inną metodą zwalczania powojennej emigracji, która nie chciała w żadne
sposób współpracować z komunistami w kraju, były próby dyskredytacji ich dobrego
imienia w Polsce. Wykorzystywano w tym celu przede wszystkim prorządową prasę,
w której publikowano artykuły (a raczej paszkwile), mające za zadanie
skompromitować daną osobę. Podobnie było w przypadku Wojciecha Trojanowskiego,
który mieszkał wówczas w Londynie.
Dwa lata przed śmiercią, kiedy Trojanowski był już na tyle schorowany, że
rzadko wychodził z londyńskiego domu, dotarła do niego wieść o artykule pt. Kto był skuty z gen. „Grotem” („Za Wolność i Lud”, 1986 r.),
którego autor Stanisław Krawczyk sugerował, że ten miał brać udział – jako
agent Abwehry – w aresztowaniu gen. Stefana „Grota” Roweckiego w 1943 r.
Artykuł opublikowano mimo że powszechnie znana była przeszłość dziennikarza z
okresu okupacji i wiedziano, że Trojanowski w czasie aresztowania gen. „Grota”
Roweckiego przebywał w niemieckim obozie Woldenberg.
Wiele jednak wskazuje na to, że tekst ten został napisany w oparciu o
dokumentu przechowywane w archiwach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL.
Świadczyć o tym może polemika redaktora naczelnego „Za Wolność i Lud”, który w
odpowiedzi na liczne listy (w tym również Wojciecha Trojanowskiego) i telefony
od osób oburzonych oskarżeniami Stanisława Krawczyka, twierdził stanowczo, że
posiada dokumenty „których z różnych względów nie można było ogłosić już w
latach pięćdziesiątych”. Przekonywał w ten sposób, że redakcja jest w
posiadaniu materiałów archiwalnych, które mogą skompromitować dziennikarza.
Po pewnym czasie autor tekstu przyznał się do pomyłki i przeprosił za
pomówienie dziennikarza, zamieszczając na łamach pisma sprostowanie o treści:
„nie podtrzymuję nadal wysuniętego przez siebie twierdzenia jakoby Wojciech
Trojanowski był współpracownikiem Abwehry i był tym, który wskazał Niemcom gen.
»Grota«”. Twierdził jednocześnie, że nie może ujawnić danych osoby, której
relacja była podstawą do napisania artykułu, gdyż ona sobie tego nie życzy.
Rzekomo osoba ta miała być świadkiem rozmowy dwóch niemieckich oficerów, którzy
dyskutowali o okolicznościach aresztowania gen. „Grota” Roweckiego. Wówczas właśnie
miało paść nazwisko Trojanowskiego, który jako niemiecki agent pomagał w ujęciu
szefa Armii Krajowej.
Również redakcja pisma „Za Wolność i Lud” nie zdecydowała się opublikować
dokumentów, o których mówił redaktor naczelny. Tymczasem nasuwa się pytanie,
czy artykuł ten powstał z inspiracji SB, która interesował się dziennikarzem aż
do jego śmierci i była w posiadaniu podobnych materiałów na jego temat, czy też
artykuł ten powstał na podstawie relacji świadka.
Dowody z UB?
W marcu 1946 r. do UB we Wrocławiu zgłosił się agent ps. „Czwartak”, a
następnie złożył obszerne wyjaśnienia w sprawie okoliczności aresztowania gen.
„Grota” Roweckiego. Wiedza jego miał pochodzić z ustaleń, których dokonał,
realizując zadanie zlecone mu przez wywiad AK, aby ustalić szczegóły
zatrzymania gen. „Grota” Roweckiego.
Twierdził on, że w ramach prowadzonych czynności w grudniu 1944 r. w
Częstochowie miał rozmawiać z Paulem Fuchsem z radomskiego SS. Ten miał mu
powiedzieć o okolicznościach operacji przy ulicy Spiskiej w Warszawie: „do
aresztowania gen. »Grota« przyczynił się znany w przedwojennych kołach
sportowych Trojanowski. Jak podawał dalej agent, Fuchs przy tej rozmowie
powiedział mu, że Trojanowski pozostawał na usługach wojskowego wywiadu
niemieckiego”, zaś w czasie aresztowania gen. „Grota” Roweckiego miał zostać
zatrzymany razem z nim, a następnie obaj mieli zostać przewiezieni „samochodem
do gmachu gestapo przy al. Szucha. Po pewnym czasie Trojanowskiego zwolniono,
natomiast Roweckiego następnego dnia przewieziono do Berlina” – twierdził agent
„Czwartak”. Sugerował, że kluczem do sukcesu operacji była przedwojenna
znajomość Trojanowskiego z gen. „Grotem” Roweckim, który „mógł zapoznać
Trojanowskiego w dawnym wojskowym klubie sportowym »Legia« i że ich »przyjaźń«
się stamtąd wywodzi” – dodawał. Choć po latach Wojciech Trojanowski zaprzeczał
temu, że znał osobiście gen. „Grota” Roweckiego.
Zdaniem agenta, Trojanowski miał również przez pewien czas po zatrzymaniu
gen. „Grota” Roweckiego przebywać w Berlinie, w siedzibie Głównego Urzędu
Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), gdzie miał się spotykać z Paulem Fuchsem.
Stwierdził w swoim doniesieniu, że nie znał osobiście Trojanowskiego, że
widział go tylko z dalszej odległości, gdy ten wchodził do mieszkania Paula
Fuchsa w Częstochowie. Z czasem jednak w jego zeznaniach pojawiło się coraz
więcej wątpliwości; sugerował na przykład, że niemieckim agentem mógł być
krewny dziennikarza, Edward Trojanowski, którym również – w tym kontekście –
interesowały się służby specjalne PRL.
Edward Trojanowski
Edward Trojanowski s. Wacława i Leokadii urodził się 5 marca 1912 r. w
Warszawie. Młodość spędził w stolicy, gdzie uczęszczał do Gimnazjum oo.
Marianów na Bielanach (absolwentem tej szkoły jest Wojciech Jaruzelski), lecz
naukę przerwał, gdyż przeprowadził się do Brześcia nad Bugiem i tam ukończył
Gimnazjum im. Juliana Ursyna Niemcewicza; studiował prawo na Uniwersytecie
Warszawskim oraz działał w tym czasie w sekcji lekkoatletycznej w Akademickim
Związku Sportowym (był znakomitym sprinterem). Jego życie podporządkowane było
wówczas sportowi; realizował te zamiłowanie na różnych polach, gdyż oprócz
uczestniczenia w zawodach sportowych, pisał również na łamach przedwojennych
gazet: „Przeglądu Sportowego”, „Expresu Porannego”, „Expresu Sportowego”.
Gdy wielkimi krokami nadciągała wojna, Edward Trojanowski wybrał się w
podróż do Monaco, skąd jako sprawozdawca relacjonował lekkoatletyczne
akademickie mistrzostwa świata. O bombardowaniu Westerplatte dowiedział się z
audycji radiowej, gdy przygotowywał się do powrotu do Polski. Postanowił wrócić
do ogarniętej wojną ojczyzny, gdzie pozostawała jego rodzina. W kraju ze
względów zdrowotnych (nie miał oka) nie został zmobilizowany do wojska. „W
aktywnym życiu konspiracyjnym nie brałem udziału, [lecz] wpłacałem co miesiąc
pewną kwotę na Partię (PPR)” – pisał w 1950 r. w szczytowym okresie swojej
kariery, jako redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”. Biorąc pod uwagę fakt,
że w czasie wojny prowadził w Warszawie przy ul. Hożej kawiarnię „Pod
Konikiem”, to musiała ona przynosić duże zyski, aby utrzymać rodzinę i
regularnie wpłacać pieniądze do partyjnej kasy PPR. Chyba że, redaktor naczelny
„Przeglądu Sportowego” pisał to wyłącznie z pobudek koniunkturalnych.
W okresie kiedy UB zaczęła interesować się Edwardem Trojanowskim, w
kontekście ewentualnej współpracy dziennikarza z niemieckim okupantem, jego
kariera z roku na rok nabierała tempa. Był to najbardziej owocny okres w jego
życiu zawodowym, związany był wówczas z wieloma pismami, kierując często ich
redakcjami: „Kurier Codzienny” (1946), „Dziennik Ludowy” (1946–47), „Wieczór
Warszawy” (1948, redaktor naczelny), „Rzeczpospolita” (1949–50), „Przegląd
Sportowy” (1950–51, redaktor naczelny), „Sportowiec” (1952–54, redaktor
naczelny). W 1948 r. jako członek PPR, a następnie PZPR, został wysłany na
placówkę do Pragi, gdzie otrzymał zadanie stworzenia Biura Informacji Polskiej.
Podsumowanie
UB nie potwierdził „rewelacji” agenta „Czwartaka”. Ustalono w resorcie,
że „w okresie okupacji [Wojciech] Trojanowski przebywał w obozie Woldenberg, a
podczas ewakuacji obozu odłączył się od grupy i udał się na zachód” – zanotował
11 maja 1955 r. ppłk Wieniawski. Również podejrzenia wobec Edwarda
Trojanowskiego o współpracę z niemieckim okupantem nie zostały potwierdzone:
„kontaktów [Edwarda] Trojanowskiego z gestapo nie stwierdzono” – zanotował mjr
Mikołajski.
Do aresztowania gen. „Grota” Roweckiego przyczynił się Eugeniusz
Świerczewski, legionista, dziennikarz i przedwojenny współpracownik Roweckiego
oraz Ludwik Kalkstein-Stoliński oraz Blanka Kaczorowska. Jednak paszkwil na
temat W. Trojanowskiego był dla niego ogromnym ciosem. Wojciech Trojanowski
zmarł w Londynie 16 czerwca 1988 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz