wtorek, 7 maja 2013

Olimpiada w 40. rocznicę zbrodni katyńskiej

Zmagania olimpijskie w Moskwie w 1980 r. odbywały się w czasie, na który przypadała czterdziesta rocznica zbrodni popełnionej przez Sowietów na Polakach w Katyniu. Wyraźnie podkreślała to opozycja niepodległościowa, która próbowała tym samym przypomnieć ten fakt polskim olimpijczykom wyjeżdżającym do ZSRS. Odbyło się to jednak bez spodziewanego rezultatu…

Wielu polskich sportowców na łamach prasy wyrażało się krytycznie wobec amerykańskich planów bojkotu olimpiady. Można więc przypuszczać, że mogli mieć pozytywny stosunek do organizatorów igrzysk lub wyrażali opinię zgodną z komunistyczną retoryką. Władysław Kozakiewicz twierdził, że: „próby torpedowania wspaniałej idei olimpijskiej spalą na panewce. Sądzę, że olimpiada odbędzie się w planowanym terminie w Moskwie. Amerykanie postępują nieuczciwie, wysuwając sprawę bojkotu”. Po latach jednak zmienił swoje zdanie na temat moskiewskich igrzysk, pisząc: „obok satysfakcji ze zdobycia złotego medalu i ustanowieniu rekordu świata, [Olimpiada] pozostawiła uczucie niechęci, jakiegoś zażenowania, że uczestniczyłem w szopce rodem z innej planety. Nie będę wdawał się w polityczne rozważania. Wszyscy pamiętają sowiecką agresję na Afganistan i bojkot moskiewskiej olimpiady”. Polityczne napięcie między dwoma światowymi mocarstwami narastało przez wiele miesięcy; „wybuchło” w 1980 r. Mimo wielu mediacji, prób złagodzenia sporu, aby wszyscy sportowcy mogli uczestniczyć w olimpiadzie, doszło ostatecznie do bojkotu igrzysk. Można odnieść wrażenie, że w tej rozgrywce Kreml mógł liczyć na ciche wsparcie ze strony władz MKOl, w którym wielkie wpływy posiadał Juan Antonio Samaranch, były ambasador Hiszpanii w ZSRS.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że polityka nie powinna ingerować w świat sportu tak mocno i głęboko, jak to miało miejsce w 1980 r., gdyż zawodnicy zwykle latami przygotowują się do udziału w tych zawodach, licząc wyłącznie na sportową  rywalizację. Nagle wkracza w ten świat wielka polityka, co prowadzi do tego, że wielu z tych sportowców pozostaje w domach, inni zaś uczestniczą w tych zawodach pozbawieni obiektywnej konkurencji; wywołuje to wielkie oburzenie. Czy jednak jest słuszna ingerencja polityczna, która broni podstawowych wartości związanych z ideą olimpijską? Naturalnie tak. Bo czym była wojna w Afganistanie, jeśli nie zaprzeczeniem tym wartościom. Nawet jeśli Amerykanie prowadzili politykę tak, aby zaostrzyć kurs wobec Kremla, wykorzystując w tym celu olimpiadę jako jeden z elementów gry politycznej, to decyzja o bojkocie wydaje się słuszna. Bojkot uzyskał poparcie 63. narodowych komitetów olimpijskich, które nie wysłały swoich sportowców na te igrzyska.
W PRL oczywiście inicjatywa ta nie znalazła poparcia komunistycznej władzy. Czy zatem polski olimpijczyk mógł zareagować inaczej? Czy mógł pozytywnie odpowiedzieć na apel opozycji, która nawoływała do bojkotu olimpiady ze względu na miejsce jej organizacji, a przede wszystkim na charakter zbrodni dokonanej przez gospodarzy igrzysk na polskich obywatelach wiosną 1940 r., wśród których było wielu sportowców. Wydaje mi się, że mógł, nawet jeśli zmuszony byłby oglądać olimpiadę z kraju, to historia prędzej czy później upomniałaby się o niego. Była to znakomita okazja, gdy oczy całego świata skierowane były na Moskwę, aby przypomnieć opinii międzynarodowej zbrodnię, o której świat zachodni wolał milczeć. Taka postawa byłaby świadectwem godnym do naśladowania, szczególnie dla młodego pokolenia Polaków, którzy z wielkim uznaniem patrzą na bohaterskie czyny rodaków w okresie PRL (także ze środowiska sportowego). Tak się jednak nie stało, pozostała nam jedynie w pamięci złość Kozakiewicza. Warto więc przypominać próby podejmowane przez środowiska niepodległościowe, skierowane do polskich sportowców, nawet jeśli okazały się nieskuteczne.
Pomimo trudności wiele takich inicjatyw społecznych narodziło się zarówno w kraju, jak i wśród Polaków mieszkających poza granicami. W Australii w czerwcu 1979 r. w prasie polonijnej zamieszczono apel pod wymownym tytułem Katyń a Olimpiada w Moskwie, nawiązujący do zbliżającej się okrągłej rocznicy mordu polskich jeńców w Lesie Katyńskim: „[W] roku 1980 odbywa się w Moskwie Olimpiada – impreza, którą Sowieci niewątpliwie będą usiłowali wykorzystać na propagandę swego totalitarnego ustroju komunistycznego, podobnie jak Niemcy hitlerowskie w 1936 r. na Olimpiadzie w Berlinie usiłowali wykazać wyższość rasy germańskiej i ustroju nazistowskiego. Zestawienie tych dwóch wydarzeń – zbrodni katyńskiej i Olimpiady w Moskwie – chyba winno przemówić do wyobraźni każdego […]. Godność narodowa Polakowi nakazuje zajęcie postawy: ani jeden grosz polski na moskiewską olimpiadę i ani jeden Polak na igrzyskach w Moskwie – w tej siedzibie katów sowieckich […]”. Na łamach „Wiadomości Polskich” przed igrzyskami pojawił się cykl artykułów poświęconych zbrodni katyńskiej, które następnie trafiły różnymi kanałami do kraju.
Z podobną inicjatywą w kraju wystąpili działacze Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, m.in. Marian Piłka, Edward Staniewski oraz Wojciech Ziembiński. 13 lutego 1980 r. wystąpili z apelem do polskich olimpijczyków o bojkot zbliżających się igrzysk, jednak bez większego efektu. „Letnie igrzyska mają odbyć się w lipcu 1980 r. w Moskwie – stolicy kraju, gdzie przed 40 laty dokonano zbrodni ludobójstwa na około 15 tysiącach oficerów polskich wziętych do niewoli przez wojska rosyjskie, które wraz z wojskami niemieckimi dokonały inwazji na Polskę we wrześniu 1939 r. Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu proklamował rok 1980 Rokiem Pamięci Narodowej i domaga się ujawnienia przez Związek Radziecki jego sprawców i okoliczności zbrodni katyńskiej oraz wskazania wszystkich mogił pomordowanych w ZSRR obywateli polskich. W oświadczeniu 31 stycznia [1980] przeciwstawiliśmy się najnowszej inwazji wojsk radzieckich na Afganistan. W powyższej sytuacji udział polskich olimpijczyków w igrzyskach moskiewskich należy uznać za sprzeczny z godnością Narodu od dwu wieków walczącego o swoją Niepodległość i przelewającego hojnie krew za «wolność waszą i naszą». Uważamy, że Igrzyska Olimpijskie muszą pozostać symbolem rzeczywistego pokoju i szlachetnego braterstwa wszystkich narodów”. Z ustaleń Departamentu III MSW wynikało, że apel ten został opracowany przez działaczy opozycji „na uprzednie żądanie złożone telefonicznie przez Piotra Jeglińskiego”. Zdaniem SB (w tym okresie bezpieka intensywnie rozpracowywała organizację m.in. poprzez założenie SOR krypt. „Hazardziści”) Edward Staniewski przekazał podczas rozmowy telefonicznej treść apelu Jeglińskiemu, który wówczas przebywał w Paryżu. Następnie treść tego wystąpienia została 18 lutego 1980 r. nadana w Radiu Wolna Europa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz