W okresie PRL
rywalizacja sportowców polskich z radzieckimi elektryzowała kibiców nad Wisłą,
gdyż była to nieliczna okazja do zwycięstwa nad komunistami ze Wschodu. Tak
było w trakcie Mistrzostw Europy w boksie rozgrywanych w Warszawie w 1953 r.,
gdzie doszło do słynnego pojedynku Zygmunta Chychły z Siergiejem Szczerbakowem.
Organizacja Mistrzostw Europy w boksie w Warszawie była ogromnym wydarzeniem
w skali całego kraju, gdyż dyscyplina ta cieszyła się dużą popularnością wśród
kibiców. Polscy pięściarze odnosili wówczas duże sukcesy na arenach
międzynarodowych, stąd nie może dziwić, że w corocznym plebiscycie „Przeglądu
Sportowego” na 10 najlepszych sportowców w latach 1951–1952 zwycięzcą okazał
się Zygmunt Chychła. Znakomity bokser, który był pierwszym powojennym polskim
złotym medalistą olimpijskim z Helsinek z 1952 r.
W mistrzostwach swój udział zadeklarowało 119 pięściarzy z 19 krajów.
Zawody miały odbyć się w hali Gwardii, gdzie na 17 maja zaplanowano uroczyste
otwarcie mistrzostw z wieloma atrakcjami, a dzień później miały odbyć się
pierwsze walki. Ostatnie pojedynki zaś miały być toczone 24 maja; tego dnia też
o godzinie 19 zaplanowano uroczyste pożegnanie uczestników.
Spodziewano się, że mistrzostwa zobaczy na żywo około 44 tys. widzów,
pozostali kibice mogli liczyć na rozstawione w stolicy odbiorniki (na Powiślu i
Mariensztacie), gdzie prowadzono transmisję z walk oraz codzienne relacje na
antenie „Polskiego Radia”. Zadbano również o porządek wokół Hali Mirowskiej,
gdzie w odległości 200 m od budynku, w którym rozgrywane były zawody, mogły
przebywać wyłącznie osoby z biletami. Organizatorzy zatroszczyli się również o
palaczy, którzy, aby odreagować stres związany z oglądaniem walk bokserskich,
mieli stworzone specjalne palarnie na powietrzu, w pobliżu zaś zlokalizowany
był bufetu.
Podopieczni Feliksa Stamma ostatni etap przygotowań do mistrzostw
spędzili na obozie w Cetniewie, gdzie trener solidnie przygotowywał zawodników
do zbliżających się zawodów, o czym donosili dziennikarze „Przeglądu
Sportowego”: „Przez 120 minut stał Feliks Stamm w ringu. Gdy skończył ćwiczenia
koszula jego była cała mokra. Nic dziwnego. Jego pięści uzbrojone w rękawice
stanowiły tzw. »tarczę«. Przez pełne 2 godziny w »tarczę« biło 6 zawodników.
Każdemu z nich poświęcił Stamm 20 min, korygując błędy jakie zauważył dnia
poprzedniego w czasie sparingu”.
Zanim pięściarze zakończyli przygotowania w Cetniewie, wzięli udział w
obchodach święta pracy. „Dzień 1 maja święcili pięściarze wraz ze
społeczeństwem pobliskiego portu rybackiego Władysławowo. Uczestnicy obozu
wzięli udział w pochodzie, a nasi czołowi olimpijczycy Chychła i Antkiewicz
kroczyli w kolumnie przodowników pracy”.
W ostatnich dniach pobytu w nadmorskiej miejscowości, zawodnicy
oczekiwali z niecierpliwością, aby sztab trenerski podał skład reprezentacji na
zbliżające się mistrzostwa. Po konsultacjach został wyłoniony dziesięcioosobowy
zespół, który miał walczyć w Warszawie. Feliks Stamm w obecności działaczy GKKF
i pięściarzy wymienił następujące nazwiska reprezentantów, których zabierał do
Warszawy: Henryk Kukier, Zenon Stefaniuk, Józef Kruża, Aleksy Antkiewicz,
Leszek Drogosz, Zbigniew Pietrzykowski, Zbigniew Piórkowski, Tadeusz Grzelak,
Bohdan Węgrzyniak i Zbigniew Chychła. Następnie bokserzy ci wyjechali do
stolicy, a tam zostali zakwaterowani w hotelu „Polonia” i przebywali w nim do
zakończenia mistrzostw; treningi zaś zorganizowano im na Bielanach w Akademii
Wychowania Fizycznego.
W prasie sportowej przed mistrzostwami pojawiły się
krótkie sylwetki pięściarzy, które przypominały ich sportowy dorobek oraz
wskazywały źródło ich sukcesów, na przykładzie Z. Chychły: „po wojnie w
warunkach stworzonych przez Polskę Ludową talent Zygmunta Chychły zajaśniał
pełnym blaskiem”.
Był on rzeczywiście utalentowanym zawodnikiem, a to
przekładało się na znakomite wyniki. Jako złoty medalista olimpijski z Helsinek
oraz obrońca tytuły mistrza Europy, słusznie zaliczany był do faworytów
zbliżających się zawodów w Warszawie. Rzecz jasna sukcesy odnosił także w
Polsce, było on 4-krotnym mistrzem kraju z 1948, 1949, 1950 i 1952.
Choć po Olimpiadzie w Helsinkach występ jego stał pod
dużym znakiem zapytania, gdyż po powrocie z igrzysk dowiedział się, że jest
chory na gruźlicę. Załamał się i zamierzał zakończyć karierę sportową. Zmienił
jednak zdanie, choć jak pokazał przyszłość nie na długo.
W niedziela 24 maja w hali Gwardii miały miejsce walki
finałowe. Po zwycięskim pojedynku Leszka Drogosza, kiedy Polacy na koncie mieli
cztery złote medale, na ring wchodził Zygmunt Chychła. Była kolejna szansa na
złoty medal, w co mocno wierzyli kibice zgromadzeni w hali. Zwycięstwo to
byłoby podwójne, gdyż przeciwnikiem polskiego boksera był reprezentant ZSRR
Siergiej Szerbakow. Znali się doskonale, walczyli ze sobą trzykrotnie, bilans
rywalizacji korzystny była dla polskiego zawodnika, który wygrał dwa pojedynki.
Tę najważniejszą walkę wygrał w Helsinkach, zdobywając złoty medal
olimpijskich. Dlatego zawodnik radziecki był żądny rewanżu w Warszawie.
Zapowiadała się ciekawa walka.
Pierwszy gong rozpoczął pojedynek o tytuł mistrza
Europy w wadze półśredniej. Był on równie emocjonujący jak poprzednie ich
walki, obaj zadawali mnóstwo ciosów, wiele dochodziło do celu, mogło się to
podobać publiczność, która dopingowała Polaka, lecz nie miała pewności, że
pokona zawodnika radzieckiego. Walka stała na wysokim poziomie i była bardzo
wyrównana. Żaden z zawodników nie zdołała osiągnąć wyraźnej przewagi, tym bardziej
sędziowie mieli duży problem z ustaleniem zwycięzcy. Ostatni gong kończy
pojedynek, wszystkie oczy zwrócone w stronę sędziów: „Wreszcie zapala się
zielone światełko! W rogu Chychły! Lecz sędziwie punktowi również nie są zgodni
– obok dwóch zielonych lampek pali się jedna czerwona. Lecz wynik zapadł.
Radość widowni nie ma granic. Mistrz olimpijski jako piąty z Polaków zdobył
tytuł najlepszego pięściarza Europy”.
Polscy pięściarze zdobyli pięć złotych medali i w
klasyfikacji ogólnej zajęli pierwsze miejsce, wyprzedzając reprezentantów ZSRR.
Był to ogromny sukces polskiego boksu. Po zakończonych zawodach uroczyście
pożegnano uczestników X Mistrzostw Europu w Boksie, w związku z tym głos zabrał
Przewodniczący GKKF Włodzimierz Reczek, który stwierdził, że: „X Mistrzostwa
Bokserskie Europy dobiegły końca. 119 zawodników prowadziło twardą, ale piękną
i rycerską walkę o zaszczytne tytuły mistrzów i wicemistrzów Europy. 19 krajów
zmierzyło swe siły na ringu, walcząc o drużynowe zwycięstwo. Nasze wspaniałe
zawody były przeglądem najlepszych zawodników i najlepszego boksu
amatorskiego”.
Nie wspomniał w swym przemówieniu o pewnym dość
istotnym szczególe, gdyż nie był zadowolony z wyniku jednego z pojedynków.
Gdyby o tym wspominał, prawdopodobnie mógłby liczyć się z odpowiednią reakcją
kibiców, stąd postanowił swoim niezadowoleniem podzielić się wyłącznie z
towarzyszami z KC PZPR. Nie zgadzał się on z decyzją sędziów, po zwycięstwie
Zygmunta Chychły nad Siergiejem Szczerbakowem, gdyż uważał że złoty medal
należał się zawodnikowi radzieckiemu, który w ten sposób został skrzywdzony.
Na szczęście Zygmunt Chychła nie został pozbawiony złotego medalu.
Niestety w tym samym roku, postanowił zakończyć karierę sportową ze względu na
pogarszający się stan zdrowia. Wyemigrował do RFN, gdzie zmarł w 2009 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz